To jest krótki wpis wyjaśniający osobliwą nazwę bloga. Geneza „Cosmic Flower” jest … dziwna jak nazwa sama w sobie 🙂
Jak byłam młoda, to … nie, nie grałam w kosza, ale za to dużo tańczyłam i trenowałam. Ale „cosmic” narodził się podczas moich studiów. Tańczyłam wtedy w dwóch zespołach tańca współczesnego i jazzowego, trenowałam aerobik sportowy w AZS-ie uniwersyteckim i byłam cheerleaderką. Takie tam młodociane wygłupy 😉
Kiedyś podczas jednych z zajęć, przyszedł pewien człowiek i powiedział, że szuka dziewczyn do „girls bandu”! Pamiętajcie, że były to lata 90-te, kiedy to zespół „Spice Girls” stał się zjawiskiem na światowym rynku muzycznym. W Polsce nie było wtedy jeszcze żadnej tego typu grupy. I ktoś właśnie postanowił to zmienić. Plany były szerokie 🙂
Trochę mnie to na początku zdziwiło, że szuka w zespołach tanecznych, a nie przykładowo na próbach chóru. Ale jak się potem okazało, umiejętności wokalne nie były istotne 🙂
I jakimś dziwnym trafem, wybrał między innymi mnie.
Potraktowałam to wtedy jako swoistą przygodę. Chodziłam na jakieś dziwne spotkania, uczestniczyłam w sesji fotograficznej czy miałam nawet profesjonalne próby w studiu nagrań. Profesjonalne w założeniu, ponieważ moje umiejętności wokalne są dalekie od jakiegokolwiek profesjonalizmu 😉
„Nasz girls band” miał składać się z 5 członkiń, a ja miałam być „posh” 🙂 Właściwie mi to odpowiadało, gdyż jeśli miałam już być wymyśloną osobą, to „posh” ( w tłumaczeniu „szykowny”, a w oryginale Viktoria Beckham) było najbliższe mojej naturze 😉
Pewnego dnia miałyśmy nawet spotkanie z rzekomym producentem i inwestorem. Był to osobliwy osobnik w drogim aucie z obstawą 🙂
I tu przechodzimy do sedna sprawy.
Na pytanie, jaką nazwę będzie mieć nasz girls band, usłyszałam wtedy, że właściwie to jeszcze nie wiadomo. Ale są już pewne propozycje i prawdopodobnie będzie to COSMIC FLOWERS 🙂
Niestety, a może i stety, zespół nigdy nie powstał, a inwestor się więcej nie pojawił.
Jedyną pamiątką tamtych czasów jest ta swoista nazwa, którą sobie, delikatnie mówiąc, przywłaszczyłam 🙂