Nie szkodzi, że wielu Amerykanów nie wie, gdzie leży Polska. I, że Europę traktują często jako jeden stan, tak jak przykładowo Teksas. Ale my za to możemy wiedzieć nie tylko gdzie leży Kalifornia, ale na dodatek znać podział Los Angeles i geograficzno- terytorialne niuanse, jak prawdziwi lokalesi „Andżelenos”.
Bo to przydatna wiedza, nie tylko dla tych, co chcieliby tam pojechać. Oglądając co drugi amerykański serial czy film, widać, że ktoś jednego dnia jest w centrum LA, na kawie w Beverly Hills, potem na kanałach Venice i jeszcze na plaży w Santa Monica. Mimo, że jest to spory wyczyn logistyczny, to faktycznie jest to możliwe.
Do zrobienia tego wpisu, oprócz mojej nieustającej miłości do Kalifornii, skłoniły mnie jeszcze rozmowy w gronie znajomych. Często pytają mnie „no jak tam w tych Stanach i tej Twojej Santa Barbara?” przykładowo. I zawsze oprócz podziękowania, że ktoś grzecznie pyta i niby się interesuje, muszę wyjaśniać, że Santa Barbara leży 150 km od Los Angeles. A znajomym chodziło pewnie o Santa Monica.
Zacznijmy od mapy.
Kalifornia– 3. co do wielkości stan USA (po Alasce i Teksasie). Co nam Europejczykom zawsze przychodzi z trudem, to ogarnąć rozmiary stanów, miast i odległości w Ameryce. Wielkość Kalifornii to 423 970 m2, podczas gdy cała Polska ma 312 679 m2 🙂 . Może państwem najbardziej zbliżonym wielkością do Kalifornii jest w Europie Szwecja (tak sama wymyśliłam, porównując przez godzinę wielkości wszystkich państw europejskich 😉 ).
Jak człowiek sobie uzmysłowi ten rozmiar, to już jest połowa sukcesu. Często słyszę od znajomych pytania typu, czy skoczymy sobie z Los Angeles do San Francisco w tą i z powrotem, w jeden dzień 🙂 . Najlepiej prywatnym jetem jest to jak najbardziej wykonalne, bo samochodem to odległość 617 km! (czyli mniej więcej, jak z Poznania do niemieckiej Norymbergi).
Kalifornia dzieli się na Południową, Southern California, w skrócie SoCal i Północną, Northern California, NorCal. Głównymi miastami tej pierwszej są właśnie Los Angeles i San Diego, a tej drugiej San Francisco i Sacramento. Granica przebiega gdzieś w środku stanu, na wysokości miasta Fresno. A odległość z San Diego do Sacramento to 800 km.
Dygresja- znacie serial o gangu motocyklowym „Sons of Anarchy”? Tam właśnie pojawiał się motyw, że chcieli zawładnąć całą NorCal 🙂 . Chociaż sam serial i tak był głównie kręcony w Południowej Kalifornii. Bo w Północnej Kalifornii bywa za zimno 😉 .
Los Angeles leży w zachodniej części Południowej Kalifornii, nad Pacyfikiem. Co też jest ciekawe, jeśli się tego nie wie, że do Meksyku jest praktycznie rzut beretem, czyli 220 km. W bezpieczniejszych czasach, z San Diego (które leży na samej granicy) do Meksyku można było podobno skoczyć na lunch w przerwie obiadowej 🙂 . Oczywiście, jeśli było się legalnym turystą, rezydentem czy obywatelem 😉 . To akurat się nie zmieniło 🙂 .
Samo „Miasto Aniołów” jest 2.-im co do wielkości miastem w Stanach i zarazem najliczniejszym. Dzieli się na 80 dzielnic i osiedli. I to jest właśnie ciekawa historia. Przykładowo Hollywood jest dzielnicą LA, a Beverly Hills, które leży idealnie w środku aglomeracji, już nie, bo jest osobnym miastem 🙂 . Podobna sytuacja jest w przypadku Venice, która też należy do granic Los Angeles i praktycznie jest to oficjalnie jedyne dojście miasta do plaży oraz oceanu. Natomiast Santa Monica jest też odzielnym miastem. Ta wiedza jest o tyle przydatna, że miasta mają swoje oddzielne władze, urzędy, szkoły, nawet policję.
Santa Monica
Kojarzy się przede wszystkim z oceanem, plażą, budką ratowniczą oraz nieskrępowaną atmosferą w stylu „Cali life”. I prawidłowo 🙂 A, i jeszcze z biegnącymi ratowniczkami w skąpych, czerwonych strojach, ale za to z wydatnym biustem. To już trochę mniej prawdziwe, bo głównie bezpieczeństwa plaż strzegą przystojni i przypakowani ratownicy 🙂 .
Santa Monica rozciąga się od oceanu w głąb lądu, do okolic ulicy 34, czyli tak mniej więcej 5 km. A system ulic jest bardzo prosty. Przecznicą „zero” jest Ocean Drive przy oceanie, a dokładniej przy parku i klifie. Santa Monica od północy graniczy z dzielnicą Pacific Palisades i Brentwood (znacie historię O.J. Simpson’a? Właśnie w Brentwood była ta słynna willa, gdzie dokonano zabójstw), od południa z Venice, od wschodu z West Los Angeles (gdzie niedaleko znajduje się słynny uniwersytet kalifornijski UCLA).
Najbardziej charakterystycznym punktem na mapie Santa Monica jest Pier czyli molo z młyńskim kołem, wesołym miasteczkiem i restauracjami.
Jest to zarazem miejsce, którego usilnie unikam ze względu na ciągłe tłumy turystów i wątpliwe atrakcje. Jedynie, bywam tam na rowerze, jadąc dalej w stronę Venice.
Na „pierze” kończy się też słynna route 66, która w latach 20-tych łączyła Los Angeles z Chicago.
„Pier” dzieli też topografię Santa Monica na część płaską (okolice Venice) i klif (poniżej którego ciągnie się kolejna znana kalifornijska droga PCH- Pacific Coast Highway).
Venice i Venice Beach
Kiedyś kojarzona głównie z zespołem „The Doors” i lokalną kulturą hipisowską lat 60-tych, potem w latach 70-tych i 80-tych z narkotykami i przestępczością. Teraz jest mieszanką hipstersko- artystyczno-skatowego klimatu, z coraz większą ekspansją nowatorskich firm technologicznych i co za tym idzie, postepującą gentryfikacją (bardzo modne i często używane obecnie określenie w słowniku amerykańskim, warto je zapamiętać 🙂 ). O rozwoju firm i pomysłów, pisała Californiagirl. Zerknijcie, bo warto: http://californiagirl.pl/2016/02/15/najciekawsze-start-upy-w-sillicon-beach/
To właśnie w Venice ma swoją siedzibę Google, w budynku, przed którego wejściem stoi wielka lornetka.
Z Santa Monica do Venice Beach można dojechać przykładowo na rowerze, po fantastycznej drodze rowerowej „Marvin Braude Bike Trail”. Jest to ścieżka, która zaczyna się „powyżej” Santa Monica i ciągnie przez 35 km na południe, przy samej plaży. Przecina też całą Venice Beach.
Po drodze mija się słynne z tysięcy teledysków, filmów, relacji: skatepark, boiska do koszykówki, siłownię „Muscle Beach”.
To wszystko jest od strony plaży i oceanu.
Natomiast po drugiej stronie Venice, w głębi lądu, mamy najbardziej znaną ulicę, z modnymi i hipsterskimi butikami oraz restauracjami, Abbott Kinney czy, wyrastającą na jej silną konkurencję, starającą się być jeszcze bardziej trendy i hip, Rose Avenue 🙂 . Przecież rzesze pracowników techno- korporacji, ciągle rosnąca grupa start-upowców i freelancerów muszą gdzieś zaopatrywać się w organiczne, wege czy paleo jedzenie i bywać, po ciężkiej pracy, w modnych knajpach.
Słynne kanały znajdują się w południowej części Venice.
Beverly Hills
Wbrew pozorom, Beverly Hills nie ma bezpośredniego dostępu do oceanu. Wille milionerów leżące na samej linii brzegowej i uchwycone przez paparazzi, niby przypadkiem, przechadzki celebrytów po plaży, w większości przypadków mają miejsce w Malibu i okolicach. To jest odległość około 43 km na zachód od Beverly Hills.
Samo Beverly Hills jest miastem w mieście. I właściwie jeszcze obok miasta, ponieważ West Hollywood, z którym graniczy, też ma prawa miejskie. Dzieli się na część płaską tzw. „valley” (dolinę) i wzgórza, czyli jak sama nazwa wskazuje „hills”. Najzamożniejsi mieszkają oczywiście na wzgórzach, na północ od słynnego Sunset Boulevard, a ich wille otoczone wysokimi murami czy żywopłotami można „oglądać” na naciąganych wycieczkach typu „Hollywood tours”. Zawsze się zastanawiam, czy ktoś kiedyś widział chociaż pół willi na takiej wycieczce .. 😉 ?
Za to na pewno w Beverly Hills, oprócz przereklamowanego Rodeo Drive i zakupów w stylu „Pretty Woman”, można zobaczyć budynek policji, ten sam, co w „Gliarzu z Beverly Hills”:) .
Gdybym była zamożną celebrytką amerykańską, czy po prostu zwykłym bardzo zamożnym obywatelem 😉 , to powiem szczerze, że za żadne skarby nie kupiłabym willi w snobistycznym Beverly Hills, Bel Air czy na wzgórzach Hollywood. Ale za to na bank nabyłabym, nawet mały domek w Santa Monica. Ale tylko w odległości maksymalnie do 2 km od Ocean Avenue i zejścia do oceanu, czyli tak mniej więcej w okolicach 5. ulicy 🙂 . I powiem więcej, że gdzieś pomiędzy ulicami San Vicente a Wilshire Blvd. Mając tak konkretną wizję, pozostaje mi tylko stać się bardzo zamożną 😉 .
Bo nigdzie na świecie nie ma piękniejszych zachodów słońca niż właśnie w Kalifornii, na plaży Santa Monica i Venice Beach. ♥ ♥ ♥