Na wstępie muszę wyjaśnić, że nie jestem wielką fanką panterek. Co więcej, podobno kiedyś powiedziałam, że nigdy sobie nie kupię nic w ciapki (tak powiedziała ostatnio moja dobra koleżanka, jak zobaczyła mnie w tygrysim płaszczu 🙂 ) .
I według zasady, nigdy nie mów nigdy, stało się, a płaszcz z ocelotem w roli głównej wylądował w mojej szafie.
Jest jednak drugie dno tej osobliwej historii. Otóż, płaszcz jest dwustronny, a druga strona jest sztucznym czarnym futerkiem. To mnie przekonało, że można zaryzykować. Tak sobie też pomyślałam, że może to być fajna alternatywa na moje częste wyjazdy, gdzie zamiast pakować 2 różne nakrycia, biorę ocelota i na zdjęciach z podróży nie występuję ciągle w jednym outficie 🙂 .
Do płaszcza ubrałam sneakersy, które pokazałam już wcześniej http://cosmicflower.pl/sneakersy-moja-kolejna-butowa-slabosc/ .
I tak powstała moja, chyba pierwsza, blogowa stylizacja. Pierwsze koty oceloty za płoty 😉 .
A jak u Was z ocelotami? Chętnych zapraszam do podzielenia się swoimi tygrysimi stylizacjami 🙂 .