Liczyłam na słoneczną plenerową sesję. Miało być zwiewnie, kobieco i wiosennie. Miałam pląsać po łące, czego nienawidzę i nigdy w życiu nie robię 😉 . Może nawet zamoczyłabym stopę w strumyku czy innym akwenie wodnym, jak jakaś bohaterka „Nad Niemnem”, czy innej podobnie fascynującej powieści. Albo wpadłabym w jakieś szuwary i doszczętnie zniszczyła zwiewną lnianą kieckę, tracąc bezpowrotnie zgrzebny wianek z kaczeńców …
Ale, niestety, ku mojej wielkiej rozpaczy, pogoda pokrzyżowała plany. I sesja z łąki przeniosła się do dżungli. Tylko, że miejskiej. Wianek z kaczeńców został zastąpiony męską bejsbolówką, zwiewna suknia parką i jeansami, a bose stopy adidasami.
Efekty tej transformacji możecie ocenić sami.
Jedynie motyw kokardek na plecach był namiastką tej kobiecej, wiosennej, niedoszłej sesji 🙂 .
PS. Kiedy czytacie ten wpis, to jestem właśnie w Mediolanie na Design Week 2016. O poprzednim pisałam tutaj . Przywiozę nowe inspiracje i pokażę trendy. Stay tuned! Addio!