Właśnie w tej chwili powinnam być na treningu. I dawać z siebie wszystko przez 2,5 godziny. A tymczasem dopadł mnie straszny leń. No i jeszcze ten deszcz i to ciśnienie…. ała..
Z tego wszystkiego, mam jeszcze kontuzję i nie mogę się za bardzo rozciągać, to już wymówka gotowa.
A na dodatek, dzisiaj przyszedł mój prezent na zajączka. Jest tak fajny, że postanowiłam go obfotografować. Oczywiście, w ramach mojego ustawicznego szkolenia 😉
I tak powstała mini sesja moich nowych Adidas Tubular Defiant. Przemawia do mnie ten design w pełni. Minimalizm z nowoczesnym zębem. I te dwa kolory, które dzielą też podeszwę, świetne. O wygodę się nie martwię, po pierwszych przymiarkach.
Żeby nie było, podczas sesji musiałam zrobić skłon, to chyba trening zaliczony, prawda? 😉