Pisałam wcześniej o mojej ulubionej „dziesiątce” zimowych aktywności w Nowy Jorku tutaj. Teraz będzie bardziej praktycznie. No trudno.
Kilka obserwacji i wskazówek, które mogą mieć znaczenie przy organizacji pobytu w NYC w zimie i okresie około- świątecznym. I oddawaniu się nowojorskim przyjemnościom i atrakcjom.
Pogoda
Brrr. Wiedziałam, że w grudniu w Nowym Jorku może być zimno. I śnieżnie, wietrznie oraz nieprzyjemnie. Podczas mojego pobytu, wszystkie te zjawiska miały miejsce ze zdwojoną siłą.
Zimno było tak przenikliwe, że po kilku minutach na zewnątrz odczuwalne było w każdej części ciała. Czułam się jak podczas wypadów narciarskich w szczycie sezonu, w najwyższych partiach gór. Mimo, że temperatura dochodziła do minus 8 st. C, to odczuwalne było ok. 10 stopni mniej.
Jest to spowodowane swoistych mikroklimatem miasta, dużą wilgotnością i prądami morskimi. Pogoda potrafi się też szybko szybko zmienić. Jednego dnia był wysoki mróz i śnieg, a w kolejnym 8 st. powyżej zera.
Pisanie o pogodzie jest dość banalne. Szczególnie, w obliczu wszystkich atrakcji Nowego Jorku. Ale o tyle może być przydatne, że warto mieć to na uwadze planując pobyt na zewnątrz. Przenikliwe zimno może odstraszyć od niektórych atrakcji osoby mniej odporne.
Moja garderoba podczas całodziennego wypadu po mieście była bardzo mało trendy i sexy. Za to bardzo cool, dosłownie. Czułam się jak teletubiś, mając na sobie po kilka warstw wszystkiego. W większości sytuacji, nie było mowy o chodzeniu bez czapki. I sesji zdjęciowej z rozwianym włosem oraz rozpiętą kurtką czy bez. Takiej jak z reklam DKNY i podobnych. Za to bardzo się przydała zabrana bielizna narciarska.
Patrząc na nowojorskie ulice, można mieć mylne wrażenie łagodnej zimy. Całkiem często widać osoby ubrane bardziej jesiennie czy wręcz letnio. Kilkukrotnie spotkałam kogoś w krótkich spodenkach, klapkach i z gołymi łydkami. Jest to specyfika takich miast (Londyn chyba króluje w zestawieniu) i nieodkrytej przeze mnie dziwnej odporności na warunki atmosferyczne. Zazdroszczę im bardzo. Moje warmińsko- mazurskie korzenie nijak się mają do bycia morsem.
Dzień a noc
Podczas zimowego wypadu dzień jest krótszy niż wiosną oraz latem. Wyobraźcie sobie. Mniej więcej przed 17:00 robi się już ciemno. I to ma akurat o tej porze roku wiele zalet. Jedną z nich jest niewątpliwie podziwiane dekoracji świątecznych już po zmroku. Wrażenia są nieporównywalne.
Choinka przy Rockefeller Center za dnia jest tak niereprezentacyjna, że przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy to jest właściwe drzewko. Dopiero nocą robi wrażenie. Podobnie z dekoracjami przy Piątej Alei czy spektaklem audio- wizualnym na domu handlowym Sachs Fifth Avenue.
Lodowiska w Central Parku, Bryant Parku czy przy Rockefeller też nocą nabierają innego wymiaru. A nocny widok na wieżowce Manhattanu z Central Parku wart jest nawet odmrożenia sobie wielu części ciała.
Komunikacja Uber, UberPool, Lyft, rowery miejskie
Jak w wielkich metropoliach bywa, często najlepszym i najszybszym środkiem transportu są własne nogi. Na Manhattanie jest podobnie. Tylko, że zimą, Pani kierowniczko, jest zimno. I to może trochę pokrzyżować plany.
Zawsze dobrą alternatywą jest metro z darmową Wi-Fi. Albo przejazdy Uber’em czy podobnie działającym Lyft’em. Odkąd pierwszy raz ponad dwa lata temu przejechałam się Uber’em w Los Angeles, stałam się fanką tej formy transportu.
Nowy Jork jest wprost zasypany „uberami”. Dzięki temu, oczekiwanie na samochód jest naprawdę bardzo krótkie. Z mojego doświadczenia, maksymalnie do kilku minut. Nie trzeba, jak w amerykańskim filmie, ganiać taksówek po całym Manhattanie i bić się o wolne miejsce. Jest to może bardzo filmowe, ale w praktyce straszne. Wiem, sprawdziłam podczas wcześniejszych wizyt. Tylko, że Manhattan bez żółtych taksówek nie byłby taki sam. Nie dajmy im zginąć.
Nową dostępną usługą jest UberPool. Polega ona na łączeniu przejazdów z innymi osobami i tym samym tańszym opłatom. Czasami wymagane jest podejście kilkaset metrów do miejsca postoju samochodu.
Z tego co wiem, na chwilę obecną ta opcja nie jest dostępna w Polsce. A szkoda, bo to bardzo sprytne rozwiązanie. Oprócz oszczędności pieniędzy i środowiska, można się również uspołecznić. Bardzo mile wspominam jeden z naszych przejazdów przez pół Manhattanu, kiedy z dwoma innymi pasażerami wymienialiśmy międzynarodowe obserwacje.
Dla kolarzy i osób niewrażliwych na warunki pogodowe, świetną opcją są rowery miejskie. Stacji rowerowych na Manhattanie przybywa w oczach i drogi też są coraz lepiej przygotowane. Sama niestety nie wypróbowałam, właśnie ze względu na zimno. Ale przy kolejnej wizycie, zrobię to na pewno. Szczególnie w okolicach Central Parku czy na Dolnym Manhattanie.
Jarmarki świąteczne
Wspominałam już o nich w poprzednim wpisie z NYC klik . Na Manhattanie są 3 główne jarmarki na otwartym powietrzu: Columbus Circle przy Central Parku, w Bryant Parku i na Union Square. W odróżnieniu od europejskich, panuje większy ład i spójność architektoniczna, ponieważ wszystkie stoiska są w jednakowych pawilonach. Nie ma w wolnej sprzedaży alkoholu, także w postaci grzanego wina. Najbardziej popularna jest gorąca czekolada oraz bezalkoholowy, gorący cydr. Zastanawiam się, co na to niemieccy turyści. Bo ja, tak średnio.
Muzea
Nowy Jork muzeami stoi, jak wiadomo. I to na najwyższym, światowym poziomie. Zimą wizyta w muzeach jest podwójnie wskazana, także ze względu na możliwość przebywania w plusowych temperaturach.
Na samym Manhattanie są obecnie podobno 32 muzea (dane w internetowych źródłach są lekko niespójne). W każdym razie, wybór jest spory i każdy znajdzie coś dla siebie.
Do najbardziej popularnych i najczęściej odwiedzanych zalicza się szczególnie cztery: Metropolitan Museum of Art (Met), American Museum of Natural History, Museum of Modern Art (MoMa) oraz Guggenheim Museum.
Moim faworytem jest MoMa, ponieważ sztuka współczesna w każdej postaci jest mi bliska. W dziwny sposób bardzo mnie relaksuje. Szczególnie taka najbardziej pojechana.
Z pozostałej trójki, najmniej czasu poświęciłam na Guggenheim, ze względu na rozmiar zbiorów. Na pewno warto zobaczyć charakterystyczny budynek, przypominający białą wstęgę.
Z praktycznych porad, w MoM’ie w piątki od 16:00 do 20:00 jest darmowy wstęp. Ale też wielu chętnych. Nie wiem, czy byli miłośnikami sztuki współczesnej, czy po prostu chcieli się trochę ogrzać.
Zakupy, promocje i przeceny w okresie przedświątecznym
Świąteczny shopping w NYC nie był specjalnie w moich planach. Wiedziałam, że tylko zajrzę do wybranych sklepów ulubionych amerykańskich, czy międzynarodowych marek oraz do któregoś z domów handlowych. No i jeszcze do kilku butików w SoHo. To naprawdę niewiele, jak na moje możliwości.
Nie mogłam pominąć wizyty w Coach na SoHo i Madison Avenue, Allsaints Spitalfield na Broadway’u czy Abercrombie and Fitch przy Piątej Alei.
Sklep Nike na Broadway’u w SoHo na ostatnim piętrze ma całkiem spore boisko do koszykówki, gdzie można pograć w streetball. A ulicę dalej, przy 21 Mercer Street znajduje się oryginalnie zaprojektowany, jeden z tylko kilku na świecie concept store’ów NikeLab, z wyselekcjonowaną linią Nikelab ACG.
Sklepowy ruch przedświąteczny był, o dziwo, bardzo umiarkowany. Nawet podczas dwóch ostatnich weekendów przed świętami.
W najbardziej popularnych punktach przeważali turyści. Mieszkańcy prawdopodobnie zaopatrzyli się już podczas Black Friday czy Cyber Monday.
W wielu miejscach były dostępne przeceny, średnio między 20 a 50%. Nie jest to nic dziwnego znając amerykańskie realia częstych obniżek, z różnych okazji. Środka, końca, początku sezonu, urodzin sklepu, końcówek serii czy wielu, wielu innych.
Zdjęcia ze Św. Mikołajem
W głównych domach handlowych czy popularnych miejscach, w okresie od końca listopada do samych świąt bardzo popularne są miejsca, gdzie można zrobić sobie zdjęcie ze Świętym Mikołajem. Żywym, w dodatku.
W domu handlowym Macy’s przy Herald Square przygotowana jest z tej okazji cała mikołajowa wioska Santaland. I bardzo duża kolejka chętnych, żeby ją zobaczyć.
Będąc tym razem bez dziecka nie miałam na tyle motywacji, żeby spędzić cenne nowojorskie chwile w oczekiwaniu na zdjęcie ze Św. Mikołajem. Wolałam w tym czasie iść na premierę „Rogue One” niedaleko Times Square.
Jedzenie w Midtown
O tym, że Nowy Jork jest idealnym miejscem na próbowanie międzynarodowych kuchni, też już wspominałam w poprzednim wpisie.
W SoHo, Tribeca, na Dolnym Manhattanie, nie wspominając o Little Italy czy China Town nie trudno trafić na świetne miejsca. Nawet przez czysty przypadek.
Trochę inaczej wygląda sytuacja na Środkowym Manhattanie, gdzie pełno jest średniej jakości gastronomii. I oczywiście turystycznych pułapek.
Dzięki lokalnemu poleceniu, poznałam dwa świetne miejsca, z bardzo dużym wyborem międzynarodowych kuchni. Obydwa są typowymi „food hall’ami” z gastronomicznymi stoiskami i strefami do konsumpcji.
O pierwszym mogliście już wcześniej przeczytać. To Plaza Food Hall zlokalizowany pod Hotelem Plaza przy południowo- wschodnim końcu Central Parku, niedaleko Piątej Alei. Otwarty jest od 8:00 do 21:30 i oferuje opcje na każdy posiłek. Od śniadania, aż po kolację, zarówno dania kuchni międzynarodowych, jak i słodycze, wyroby piekarnicze, kawy i herbaty. Wszystko w pięknym wnętrzu (w końcu jesteśmy w słynnej „The Plaza”) i za stosunkowo przyzwoite ceny. Można powiedzieć, że jest to taki elegancki „premium food hall’.
Drugie miejsce to Urbanspace Vanderbilt, przy dworcu Grand Central, między 45 a 46 ulicą, niedaleko Park Avenue.
Oferuje 20 stoisk z różnymi kuchniami, napojami, wyrobami cukierniczymi. Otwarte jest już od 6:30 do 21:00 w dni powszednie, od 9:00 do 17:00 w weekendy. Fantastyczne miejsce, z klimatem i z dala od turystycznych, w większości miernych jakościowo, jadłodajni. W tygodniu oblegane głównie przez pracowników z otaczających biurowców i sklepów.
Na koniec, odpowiedź na najczęściej zadawane mi pytanie do ogólnie „amerykańskich podróży”, także tych zimowych.
Nie, nie jest „taniej” w Stanach niż w Europie. Niestety. Przy obecnym kursie dolara, często jest nawet drożej. Dotyczy to głównie zakupów różnych artykułów, żywności (szczególnie tej lepszej jakości i organicznej), atrakcji, kosztów życia. Te czasy minęły chyba już bezpowrotnie.
Koleżanka zapytała mnie ostatnio, jakie lotnisko wybrać, Newark czy JFK?
Osobiście wolę Newark. Transfer na Manhattan jest bardzo przyzwoity, szczególnie pociągiem z samego lotniska, który jedzie do Penn Station w centrum Manhattanu około 40 minut.
A dojazd „uber’em” na Dolny Manhattan w weekend zajmuje około 25 minut.
Lotnisko Newark ma jedną, wielką zaletę. Piękny widok na Manhattan i odbijającą światło „ściętą” wieżę WTC One Freedom. Dla osób, które pierwszy raz przyjadą do USA, taki widok jest bezcenny. Ten obraz wbił mi się w pamięć na zawsze.
Nawet teraz, za każdym razem rozczulam się bardzo, gdy po wyjściu z samolotu i „rękawa”, przez szyby lotniska jest to pierwszy widok na amerykańskiej ziemi. Uwielbiam. O każdej porze roku.
I tak, bardzo warto jechać zimą do Nowego Jorku.
I nie, nie zamieniłabym takiego wyjazdu nawet na jakąś plażę i nurkowanie z rurką. No bo nie lubię tych rurek i masek przecież.