Odpowiadając na pytanie tytułowe trzema słowami, miasto żyło jednym wielkim dizajnem. Jak co roku, w 3 głównych strefach (o których więcej pisałam tutaj) i wielu innych miejscach odbywała się niezliczona liczba imprez artystycznych, wystaw, instalacji i wszystkiego tego, co dla mocno stąpającego po ziemi obywatela jest bardzo awangardowe 🙂 .
Zawsze zastanawiam się, czy jest się w stanie, podczas tego tygodnia, zobaczyć wszystko, chodząc dzielnie od rana do nocy. I zawsze stwierdzam, że nie. Dlatego już przestałam się stresować i wybieram te wystawy czy wydarzenia, które wydają mi się najciekawsze.
Tak też zrobiłam w tym roku. A spośród nich, wybrałam moich faworytów, o których tutaj napiszę.
Uwaga, dygresja, jak ja lubię pisać tego bloga. Mogę sobie podsumować, pospisywać, popisać do woli o tym, co fajnego w życiu zobaczyłam i przeżyłam. Zawsze męczyłam rodzinę, znajomych, nieznajomych w tramwaju, kolejce po mięso, na spacerze z psem, którego nie mam, jakimiś abstrakcyjnymi opowieściami i wszyscy musieli udawać, że słuchają czy na dodatek rozumieją. A teraz wolna wola, kto chce, to czyta, kto nie, to nie. Swoją drogą myślę, że większość i tak nie czyta, tylko ogląda obrazki 😉 . Koniec dygresji.
#1. Wystawa Nike „The nature in motion”
Miało być o wielkim designie i wysokiej sztuce, a tu znowu buty 🙂 . Ale za to jakie i w jakim kontekście! Ta wystawa zrobiła na mnie największe wrażenie.
Nike po raz pierwszy była obecna na tej imprezie. Jak mówią przedstawiciele firmy, wiele lat przyjeżdżali do Mediolanu, aby podpatrywać trendy i zjawiska . I w tym roku, postanowili „nawiązać dialog” ze związanym z designem środowiskiem międzynarodowym. W ten sposób chcieli pokazać się z kreatywnej, innowacyjnej i eksperymentalnej strony.
Wystawa została zorganizowana w przemysłowych przestrzeniach na południu miasta. Sale wydzielono poprzez ułożone jak cegły białe pudełka po butach Nike, które tworzyły ściany.
Do współpracy zaproszono 10 zewnętrznych międzynarodowych projektantów. Każdy z nich miał pokazać swoją interpretację „naturalnego ruchu” poprzez różne media.
W ten sposób powstały między innymi perkusja z innowacyjnego materiału Flyknit, pufy ze sznurówek czy instalacja świetlna inspirowana ruchem gałęzi drzew na wietrze.
Ostatnie kilka sal było poświęcone wystawom, przygotowanym przez wewnętrzny zespół kreatywny Nike. Pokazano artystyczną i eksperymentalną stronę prac nad naturalnym ruchem, która obejmowała między innymi instalację z najnowszymi butami Nike Free RN Motion Flyknit drukowanymi w technologii 3D.
Ostatnia sala wypełniona była 30 parami eksperymentalnych butów, które też nawiązywały do interpretacji naturalnego ruchu i szybkości. Najbardziej spodobały mi się buty na wałkach do włosów czy separatorach do pedicure 🙂 . I chyba nie byłyby dla mnie zbyt eksperymentalne 😉 .
#2. Nendo i ich 50 krzeseł oraz „Nieoczekiwane Powitanie” by Moooi
Kolejne 2 świetne wystawy. Pierwsza przygotowana przez prawdopodobnie najbardziej znane obecnie japońskie studio Nendo, pokazująca instalację 50 krzeseł inspirowanych japońską Mangą. Było coś magicznego w tej wystawie, tym bardziej że mieściała się na dziedzińcu klasztoru Chiostro Minore di San Simpliciano. Wszystkie krzesła były wykonane z metalu, w tym samym kolorze, różniły się jedynie kształtami.
Wystawy Moooi przy Via Savona 56 weszły już do stałego grafiku mediolańskiego tygodnia. Tym razem po raz 4., pokazano nowe, odważne produkty marki, takie jak pionowo ustawione kanapy tworzące oryginalne siedziska czy lampy w kształcie ptaków z origami. I wszystko, jak zawsze w zaskakującej teatralnej scenografii, z oprawą wielkoformatowych fotografii Rebecci Bathory.
#3. Duńska ekspansja Hay
Hay to jest jedna z moich ulubionych wśród ulubionych marek. Wiem, że mówię tak o co drugiej skandynawskiej firmie meblowo- wnętrzarskiej, ale w tym przypadku to jest naprawdę prawda 😉 . W tym roku w Mediolanie stworzyli prawdopodobnie jedną z większych ekspozycji w ramach FuoriSalone czyli właśnie na imprezach towarzyszących. Na przestrzeni ponad 2000 m2, zrobili prezentację swoich produktów wraz z oświetleniową marką Wrong London, dzieląc przestrzeń na ukryte w dole pokoje, do których schodziło się schodami z poziomu głównej ekspozycji. Dodatkowo stworzony został sklep, w którym na miejscu można było kupić akcesoria marki. Na zewnątrz budynku, pokazano nowości- meble outdoorowe, zaprojektowane przez braci Ronana i Erwana Bouroullec. Wszystko razem tworzyło spójną i bardzo estetyczną prezentację.
Jedynie, rysą na szkle stał się fakt, że mój ulubiony fotel Uchiwa przy siadaniu boleśnie uderza poprzeczną belką o łydki 🙁 . I mam kategoryczny zakaz zakupu, wydany przez mojego męża. A przecież wydawało się, że jest taki śliczny, minimalistyczny i optymalny. I co ja teraz biedna pocznę?
Niestety, wracamy tym samym do punktu wyjścia, że design to nie tylko wygląd, ale funkcja i wygoda, ach..
I to już na tyle z moich tegorocznych dizajnersko- mediolańskich przemyśleń. Widziałam jeszcze całe mnóstwo innych, bardzo ciekawych i awangardowych rzeczy oraz wystaw. Zawsze też podziwiam wszystkich twórców, którzy dzielnie cały tydzień z uśmiechem na ustach prezentują swoje prace, opowiadając po raz tysięczny te same historie. Oczywiście, znajdą się i tacy bez uśmiechu, ale do nich wtedy większość chyba jednak nie podchodzi 😉 . Bo tak jak ważny jest design, kreatywność, innowacja i 1500 innych, obecnie na fali, cech, to tak samo trzeba mieć dystans do siebie, środowiska kreatywnego i całego biznesu. Czyli jednak „zrównoważony” pozostanie nadal słowem klucz. Nawet w Mediolanie.