Szczególnie na weekend 😉 I to babski, z przyjaciółką.
To będzie wpis o tym co można zrobić, zobaczyć, gdzie się bawić i zjeść podczas miejskiego wypadu po stolicy (Warszawie, a nie, jak mogli pomyśleć Poznaniacy, Berlinie 😉 ).
Podstawą zorganizowania weekendowego wypadu, jak już wielokrotnie stwierdziłam, jest wcześniejsze kupienie biletu na jakąś atrakcję, czy chociaż pkp. Aby nic czy nikt (w szczególności mężowie, dzieci, czy inne zazdrosne koleżanki 😉 ) już nie stanęli na przeszkodzie. I dodatkowo, żeby było szkoda stracić zainwestowane pieniądze (o to szczególnie ważne dla mieszkańców Poznania czy Krakowa 😉 ).
Tak też stało się w tym przypadku. Moja wieloletnia przyjaciółka mieszkająca w Warszawie dostała zadanie bojowe, aby kupić bilet do teatru.
I tym sposobem trafiłyśmy do Teatru Polonia na sztukę „Ich czworo” http://teatrpolonia.pl/event-data/1647/ich-czworo
Sztuka Gabrieli Zapolskiej, podobnie jak „Moralność Pani Dulskiej”, ciągle nie traci na aktualności. Tragifarsa o trudnych relacjach małżeńskich i związkach międzyludzkich, grze pozorów i zakłamaniu. Ale też bardzo dowcipna i z pazurem. Obsada genialna: Jerzy Stuhr, Sonia Bohosiewicz, Antoni Pawlicki i Iza Kuna. Fantastastyczny wybór na piątkowy wieczór.
Po dobrze spełnionym obowiązku kulturalnym, pozostało nam juz tylko odkryć atrakcje życia nocnego stolicy.
Na początek koncert Noviki w stosunkowo nowym warszawskim klubie „The View”. O klubie powiem jedno, najlepszy jest rzeczony view, czyli widok na centrum Warszawy. Szczególnie pewnie w cieplejsze miesiące, kiedy otwarty jest taras na 32 piętrze.
Wnętrze natomiast i tu cytat „zaprojektowane jest w duchu architektury Nowego Jorku”. I faktycznie, klub zrobiony jest z rozmachem i w konwencji. Jedynie, czego brakuje do prawdziwie nowojorskiej atmosfery to właśnie klimatu. Sam koncert Noviki był, jak zawsze, na bardzo dobrym poziomie. Natomiast „po koncercie” miejsce to zrobiło się zupełnie bezpłciowe i nijakie. A szkoda, bo potencjał jest spory.
Z lekkim rozczarowaniem fancy schmancy klubem postanowiłyśmy postawić na pewniaki.
Na ulicy Rozbrat 44 w klubie „Na Lato” i sąsiedzkim „Syreni Śpiew” jest właśnie to, czego brakowało w poprzednim miejscu i czego na zawołanie nie da się wywołać. Atmosfera i klimat. W pierwszym można fajnie zjeść, napić się drinka i pogadać. A do drugiego iść właśnie po tym drinku, aby się pobawić przy muzyce na żywo, w nieskrępowanej atmosferze 😉
Klub „Syreni Śpiew”, ku rozpaczy wielu mieszkańców Warszawy, znajduje się w budynku przeznaczonym do rozbiórki. Jest to przykład architektury modernizmu lat 70tych ubiegłego wieku. W planach jest postawienie na tym miejscu … damdam.. apartamentowca. Naturalnie. Z parku na Powiślu ma zniknąć budynek klubu wraz z wysokim budynkiem byłego hotelu partii PZPR. Nie znam dokładnie szczegółów całej akcji, ale stawianie apartamentowców na każdym skrawku ziemi w Warszawie i jeszcze kosztem budynków tworzących burzliwą historię tego miasta nie wydaje się być dobrym kierunkiem. Może lepiej byłoby pomysleć o restaurowaniu i zachowywaniu śladów przeszłości, tak jak to przykładowo dzieje się w Berlinie… Tak mi się zebrało na publicystykę, a przecież miało być o zabawie 🙂
W klubie „Syreni Śpiew” na żywo przeboje lat osiemdziesiątych grał zespół „80s BABIES”. Całkowity profesjonalizm, świetni muzycy, pełen pakiet.
Po rozrywkowo spędzonym piątku, w sobotę postawiłyśmy na doznania kulinarno- kulturalne.
Na lunch pojechałyśmy na Saską Kępę do tajskiej restauracji Naam Thai. Bardzo przyzwoite smaki i ceny. Restauracja w porze lanczowej pełna i praktycznie większość stolików na rezerwacje.
Główną atrakcją soboty była jednak wizyta w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Jest to stosunkowo nowa atrakcja stolicy, gdyż została otwarta w październiku 2014 r. Sam budynek muzeum jest już perełką. Zaprojektowany przez fińskich architektów Lahdelma & Mahlamäki, wyłonionych w międzynarodowym konkursie, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz robi ogromne wrażenie.
Fasadę pokrywają szklane tafle z polskimi i hebrajskimi literami, które występują w słowie Polin („Polin” to Polska po hebrajsku).
Hall główny jest wyjątkowy. Pofalowane ściany wykonane są metodą betonu natryskowego, jest to podobno jedyna tego typu konstrukcja w Europie.
Sama wystawa stała znajduje się w 8 interaktywnych galeriach. Jest to opowieść o ponad 1000 letniej historii obecności Żydów na polskich ziemiach.
Dla mnie jest to kolejny przykład muzeum w Polsce, które staje na najwyższym światowym poziomie. Podobne wrażenie zrobiło na mnie „Europejskie Centrum Solidarności” w Gdańsku. Są nowoczesne muzea, które rewelacyjnie wykorzystują potencjał współczesnych technologii do pokazania historii. Takie miejsca po prostu trzeba zobaczyć.
I z tego wszystkiego wyszedł mi długi post. To chyba oznacza, że jednak jestem patriotką 😉 Bo czasami sama mam wątpliwości..
Warszawa zmienia się ciągle. Mimo, że nie byłabym najszczęśliwsza na świecie, gdybym miała w niej mieszkać na stałe 😉 , to uważam że jest otwartym miastem europejskim. I to jest chyba najważniejsze.
PS. W tym miejscu wypada mi podziękować mojej Domci za świetną organizację babskiego weekendu i w ogóle za wiele innych rzeczy;)